sty 20, 2023

Kiedy publikuję na swoim IG lub FB zdjęcia z zagranicznych przygód zwanych szkoleniami dla nauczycieli, szybko pojawiają się komentarze i wiadomości o treści „Wow! Jak fajnie!”, „Odpoczywaj”, „Super przygoda”, Zazdro!”… I oczywiście wszystkie z nich są w punkt, jednak dziś chciałabym Wam pokazać, jak wygląda praca trenera od zaplecza. Bo nie wszystko jest takie piękne i kolorowe. Dziś opowiem o szkoleniach w stylu „Instagram vs reality”. Od czego by tu zacząć…

Oto kilka przydatnych ProTipów, z których sama korzystam.

Kiedy ktoś pyta mnie o zagraniczne szkolenia dla nauczycieli (najpierw w Santa de La Cruise, potem w Heraklionie), mam przygotowane dwie odpowiedzi.

Pierwsza (ta bardziej oficjalna): „Systematyczna praca nad budowaniem silnej marki osobistej, rozwijanie swojego warsztatu pracy i testowanie różnych metod pracy szkole umożliwiły mi udział w przygodach z zagranicznymi szkoleniami dla nauczycieli”.

Odpowiedź druga (ta mniej oficjalna, ale równie prawdziwa, będąca uzupełnieniem tej pierwszej): “Otaczałam się życzliwymi ludźmi (dzięki Johnny) i piłam wino w odpowiednim czasie i miejscu z odpowiednimi ludźmi”.

Moje pierwsze szkolenie 

Temat mojego pierwszego szkolenia brzmiał: „Gamed Based Learning”. Wydarzenie odbyło się w wakacje 2022 na Teneryfie. Codziennie przez dwa tygodnie, po 4 godziny dziennie zapoznawałam 14 kursantek z różnych stron Europy z tematyką wykorzystania gier na zajęciach… nie tylko językowych. Łącznie 40 godzin prezentacji różnych gier, zabaw i pomysłów. 

O ile nie mam żadnych problemów, aby zorganizować jedno- czy dwudniowe wydarzenie dla nauczycielek języków obcych, to tu muszę przyznać, że byłam przerażona…

Wiedziałam, że mogę spodziewać się nauczyciela każdego przedmiotu, na różnym poziomie angielskiego, z różnym doświadczeniem w nauczaniu. Selekcjonując materiały, pomysły i inspiracje, musiałam uwzględniać rozmiar małej walizki, bo w niej chciałam przewieźć wszystkie pomysły. 

Wyszłam z założenia, że jak ukradną czy zgubią mi kostium czy pareo, to nic się nie stanie. Ale walizkę z grami chciałam mieć przy sobie. Dla porównania – kiedy organizuję jednodniowe szkolenie w Polsce, to do jednego wydarzenia mam zazwyczaj 3 ogromne pudła (120 l każde).

Zdawałam sobie też sprawę, że nauczyciele nie jadą tam dla mnie i mojego szkolenia. Byłam tylko dodatkiem do wakacji na fajnej wyspie na środku oceanu. Zaplanuj teraz dwutygodniowe szkolenie tak, aby uczestnicy chcieli być z Tobą, a nie na plaży z aperolkiem w jednej i sangrią w drugiej ręce. 

 ❗️Siedząc na lotnisku, zdecydowałam spontanicznie wysłać im powitalnego maila zatytułowanego: „Can’t wait to meet you – GBL course Tenerife”. Szybkie odpowiedzi w stylu „Hej! Nice to meet you. PS This is ICT course!” sprawiły, że chciałam wracać, zanim jeszcze wyleciałam…

Jak wyglądało moje drugie szkolenie

Kolejne szkolenie na Krecie wydawało się łatwiejsze do ogarnięcia – temat ICT. Jednak akronim, którego użyłam chwilę po tym, jak przejrzałam ankiety uczestników na dwa dni przed wydarzeniem, brzmiał: „WTF?!?”.

Jak dopasować aplikacje i rozwiązanie do tak zróżnicowanej grupy? Jedni wykładają na uniwersytetach, inni walczą w przedszkolach. Jedni posługują się C2, inni twierdzą, że A2, ale, patrząc na odpowiedzi w ankiecie, byłam pewna, że to A1 z pomocą Google Translatora. 

Aha! Jedni uczą przedsiębiorczości, inni muzyki, a jeszcze inni alfabetu, pisania i czytania. 

Wiedziałam, że mój początkowy plan nie wypali – trzeba było szybko przerobić szkolenie. Miałam na to… 48 godzin. Tyle pozostało do wylotu.  

Dlaczego to robię

Można zadać sobie pytanie… po co mi taki stres? Czy nie wystarcza mi praca w szkole, prowadzenie własnego biznesu i zarządzanie moimi nowymi projektami jak np. Klub PZK?

 Prawda jest taka, że ja uwielbiam wyzwania. Jestem fanką rozwoju osobistego i zawodowego i cieszę się, że mogę dzielić się swoimi pomysłami z nauczycielami nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. 

Kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset, godzin spędzonych na sali szkoleniowej KIDS, TEENS i LONDON nauczyło mnie, jak radzić sobie z niezaplanowanym sytuacjami i myśleć o nich jak o „nowych lekcjach”. 

 Głównym powodem wyjazdów była praca nad płynnością językową. Przez ostatnie lata pracowałam z maluszkami i na niskich poziomach języka angielskiego. Czułam, że to już nie tam sam angielski, który miałam, kończąc filologię angielską ze specjalizacja w tłumaczeniach. Wiec do listy powyższych stresów dodaj teraz kolejne przerażenie związane z płynną komunikacją w języku angielskim. 

 Innym równie ważnym powodem są oczywiście… pieniądze. W ostatnich miesiącach każdą zarobioną złotówkę inwestuję w Klub Pani z Klasą. To moje oczko w głowie. Śmieję się, że tak jak matki wydają fortuny na swoje maluszki, tak ja jak szalona inwestuję każdą złotówkę w Klub PZK. Dzięki szkoleniom zagranicznym nie muszę decydować, czy inwestować w rozwój firmy, czy w przyjemności. 

Jakie są moje obowiązki podczas szkolenia

Żebyś nie myślała, że to jakiś super lukratywny biznes… Przejdźmy do moich obowiązków podczas takiego wydarzenia. 

Merytoryczne szkolenie to tylko jedno z zadań, do jakich muszę się przygotować. Na miejscu trzeba jeszcze ogarnąć wycieczkę, która teoretycznie jest zaplanowana, ale nikt nie wie, gdzie, kiedy i o której. Dodatkowo ktoś nie chce jechać, ktoś inny chce zabrać żonę… a Ty swoim angielskim próbujesz dogadać się z ludźmi, którzy po angielsku mówić nie chcą. 

Całe szczęście podczas mojego pierwszego szkolenia, miałam w grupie lektorkę hiszpańskiego i tylko dzięki niej nie osiwiałam na tej Teneryfie. 

Podczas drugiego wyjazdu wiedziałam już, że mam się nastawiać na jedną wielką niewiadomą. I tak np. do dziś czekam na odpowiedź na maila dotyczącego wycieczki do Knossos… Pomyślałam: „Jakoś to będzie, damy radę”. I dałam. 

Teoretycznie w zakresie moich obowiązków nie ma żadnych animacji i opieki nad grupą, wiec po zakończonym szkoleniu mogłabym szaleć w lokalnych knajpach, zwiedzać piękne zakątki lub odpoczywać w ciszy hotelowego pokoju. Jednak zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem zdecydowałam się na integrację grupy.

 Organizowałam „Welcome Party”, a potem „Wine Day”. Wyszukiwałam także ciekawe miejsca, którymi dzieliłam się z zainteresowanymi na grupie, którą wcześniej utworzyłam. 

Podczas szkolenia na Krecie jedna z uczestniczek wrzuciła na swoje IG story: „I have never had such heartwarming ICT course”. A Vigilia (profesorka z Litwy) była już na 9 różnych zagranicznych szkoleniach. Jak widać, warto się postarać odrobinę bardziej, niż tego od Ciebie oczekują. 

Organizacja takich wspólnych wyjść, to trudna sztuka. Bo jak z jednej strony zaproponować spotkanie, a z drugiej nie narzucać się ze swoimi pomysłami? Jak delikatnie zaprosić, ale jednocześnie nie wywoływać poczucia obowiązku? W końcu nie każdy ma w sobie potrzebę psiapsiółkowania się z innymi ludźmi. 

Nie tylko nauczanie

Szkolenia GBL i ICT sprawiły, że w swoim CV mogę dopisać nową profesję – lokalny informatyk. Prawie zawsze komuś coś nie działa albo się nie wyświetla. 

Tu trzeba zrobić ogólnodostępny dysk, tam udostępnić dokument do edycji, a jak korzystasz ze sprzętu z jabłuszkiem, to szybko odzwyczajasz się od androidów i windowsów. 

❗️Ciekawostką jest też to, że na każdym sprzęcie każda z aplikacji wygląda zupełnie inaczej. Ogarnięcie znanej gry na cudzym telefonie czasami graniczy z cudem. Nie raz miałam ochotę uciec z sali szkoleniowej. 

Zmęczenie? Jakie zmęczenie?

Innym wyzwaniem, które czeka na trenerów, jest potężne zmęczenie. Szkolenia nie da się porównać do zajęć szkolnych. To zupełnie inny poziom stresu, poczucia obowiązku, zaangażowania i zmian, które na Ciebie czekają, a których się nie spodziewasz. 

Tu nie dostajesz drugich szans. Nie możesz sobie pozwolić na słabszy dzień czy tydzień. Nawet jeśli czujesz największe zmęczenie, wypada, abyś była najbardziej uśmiechniętą osobą na sali. 

Twoja energia ma znaczenie! 

Nauczyciele inwestują swój czas i swoje pieniądze, i nie są zainteresowani tym, że boli Cię głowa, masz okres, stresujesz się zmianami czy szalonymi pytaniami,  które co chwile padają z sali szkoleniowej. 

Twoja jedyna szansa, aby otrzymać od nich wysokie opinie w ankietach (i przy okazji jechać na kolejne szkolenie), jest właśnie teraz i tylko teraz. 

Zarządzanie czasem to sztuka

Wspomniałam już o różnych poziomach angielskiego, różnych  przedmiotach, różnych doświadczeniach… Coś, co jeszcze sprawia, że praca trenera jest wymagająca, to różne tempo pracy uczestników. 

Na sali szkoleniowej szybko okazuje się, że kiedy jedni po 5-minutowej prezentacji przygotowali już dwa autorskie quizy w blookecie, nagrali IG story ze szkolenia oraz przejrzeli całą bibliotekę quizów, inni dopiero zakończyli proces rejestracji na stronie nowego narzędzia.

 I co robić? 

Można kazać czekać, częstować kawusią, ciasteczkami (to zawsze działa!). Z drugiej strony zależy mi na profesjonalizmie. To przecież nie wina uczestników, że grupa jest tak zróżnicowana.

Więc wyciągam z rękawa kolejne dodatkowe aplikacje, które prezentuję tym szybciej pracującym, a w międzyczasie próbuje odpowiedzieć na pytania, jak jakaś aplikacja działa na Androidzie (choć sama pracuje na IOS). 

Multitasking level PRO EXPERT 😆 

Czy to się udaje? Nie zawsze… Ale staram się to ogarnąć z uśmiechem na ustach.

No i zjawia się trudny klient…

A skoro wspomniałam już o tych „wolniej pracujących”, to kolejna ciekawostka – „problematyczny klient”. Zawsze jest ktoś, kto swoimi pytaniami potrafi umęczyć całą grupę. 

No ale skoro nazywasz siebie profesjonalistką, to musisz cierpliwie obsługiwać także klientów, którzy nie zawsze są mili. I nie wynika to z braku życzliwości, tylko raczej ze stresu związanego z barierą językową, brakiem technologicznej wiedzy czy ogólnym niezrozumieniem instrukcji.

A teraz przyjemności!

Dobra – pojęczałam, pomarudziłam. Czas skoncentrować się na najprzyjemniejszych aspektach zagranicznych szkoleń. Zostawiłam je na koniec, bo przecież najlepiej pamięta się to, co jest na początku i na końcu, prawda? 

Zagraniczne znajomości, które zawierasz, mogą okazać się przyjaźniami na dłużej niż szkolenie. 

Jestem cały czas w kontakcie z uczestniczkami szkolenia na hiszpańskiej wyspie. Nawet teraz organizujemy wspólny video-projekt dotyczący świat Bożego Narodzenia dla naszych najmłodszych uczniów. Oj, będzie się działo! 

 

Rozmowy, które prowadziliśmy przy hiszpańskim lub kreteńskim winie, są ważnym plusem takich wyjazdów

Jak fajnie posłuchać o ciekawostkach dotyczących edukacji w innych krajach. Wiesz, że są kraje, w których istnieje coś takiego jak „Punishment Room”? Wysyła się tam klasowych dokuczników. 

Nasi zachodni sąsiedzi mają już w szkoły, w których nie ma zeszytów. Uczniowie obowiązkowo piszą na tabletach. 

Nauczyciele z Holandii są bardzo dobrze opłacani, a także doceniani przez społeczeństwo, a niderlandzcy uczniowie mają obowiązek posiadania własnego komputera, z którym przychodzą do szkoły. 

Rens (nauczycielka z Niderlandów) pewnego dnia pokazała mi swojego uroczego kundelka, którego każdego dnia zabiera ze sobą do szkoły, a ten umila uczniom lekcje muzyki. 

Tablety, zwierzaczki, czy dobrze opłacani nauczyciele w polskim systemu edukacyjnym, to jakaś utopia… 

Inna drobną przyjemnością jest organizowanie i planowanie sobie całego pobytu

Kiedy tworzę ten wpis, jestem na lotnisku w Heraklionie i czekam na lot do Aten, gdzie po tygodniowym szkoleniu zamierzam cały weekend zajadać się mussaką, suflakami i tzatzikami w knajpach pod Akropolem. Weekendowa wizyta w Atenach to super bonus szkolenia na Krecie.

Jednoczesnym plusem i minusem jest dodatkowa przerwa od pracy w szkole publicznej. 

Dystans geograficzny pozwala nabrać dystansu psychicznego. Zawsze po spotkaniach z nauczycielami wracam z głową pełną pomysłów, które chciałabym realizować już od poniedziałku.  

Dlaczego mówię, że to i plus, i minus? Bo na czas szkolenia muszę brać bezpłatny urlop, a jeśli pracujesz w szkole, to wiesz, że biorąc tydzień bezpłatnego, okazuje się, że na koniec miesiąca musisz jeszcze dopłacić do swojej pensji. 

(I w mojej głowie znów pojawia się ten akronim, o którym wspomniałam na początku…)

Kolejnym ulubionym elementem szkoleń jest to, że mogę prezentować gry z wykorzystaniem materiałów o Polsce.

Cieszy mnie, że mam możliwość opowiedzieć nauczycielom z innych krajów o kolorowej miejscowości Zalipie w województwie Małopolskim, krzywym lesie w Gryffinio czy po prostu o moim ukochanym Krakowie. 

Jednak największym i najważniejszym plusem jest nowe doświadczenie z sali szkoleniowej.

Każde szkolenie to dla mnie wyjątkowe przeżycie. Ech…, ja naprawdę lubię swoją pracę. Zawsze uczę się czegoś nowego. A to nowa aplikacja, a to ciekawe narzędzie. Rozwiązuję problemy, o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia.

Już nie mogę się doczekać, aż podzielę się (najpierw z klubowiczkami PZK, a potem z resztą ticzerek zapisanych na mój newsletter) nowymi rozwiązaniami, które podejrzałam u nauczycieli z zagranicy. 

Prezenty zawsze na propsie

 

Być może czytasz ten wpis (lub słuchasz tego odcinka), bo szykujesz się do zagranicznego szkolenia, czy to jako uczestnik, czy trener. Dlatego w tym miejscu wspomnę o ProTipie, który fajnie się sprawdza – prezenty! 

Wyjeżdżając za granicę, zawsze staram się zabrać ze sobą jakieś lokalne produkty. Czasami są to ciągnące się krówki z Milanówka, czasami opakowanie tradycyjnego czerwonego ptasiego mleczka lub Polska wódeczka w różnych rozmiarach. 

Kiedy wyjeżdżam na szkolenia jako uczestniczka, pakowałam do walizki tą 0,5-litrową z Żubrem i trawą. Moi zagraniczni trenerzy nigdy nie pogardzili tym polskim dobrem narodowym 😉 

Jako uczestniczka szkoleń zawsze miałam też przy sobie jakieś większe opakowanie krówek, żeby poczęstować innych uczestników na sali szkoleniowej. Uczestnicy na pewno docenią ten gest. 

Wcielając się w rolę trenerki, również przygotowuję dla moich uczestników małe niespodzianki, które mieszczą się w moim pudełku Escape Roomowym. 

Czy warto wziąć udział w zagranicznym szkoleniu?

 

Zdecydowanie tak! Z całego serca polecam Ci zagraniczne szkolenia (np. Bet Show London) lub rozpoczęcie współpracy międzynarodowej z nauczycielami z zagranicy. 

Doświadczenie, które zdobywa się podczas takich eventów, rośnie w tobie długie miesiące, a może nawet lata. 

Jeśli nie wiesz, od czego zacząć, to wpadnij na jedno z moich szkoleń KIDS, TEENS czy LONDON. Zawsze opowiadam o międzynarodowych projektach, które możesz robić z uczniami. 

Ewentualnie pomyśl o moim szkoleniu „Pen Pal PROJECT”. Podpowiadam tam, jak krok po kroku nawiązać zagraniczne przyjaźnie zarówno między uczniami, jak i nauczycielami.

A może wolisz poszłuchać? Posłuchaj podcastu Pani z klasą.
AUTORKA: Agnieszka Iwanicka
Sprawiam, że chce się uczyć i nauczycielom i uczniom.

Proponując innowacyjne i kreatywne materiały edukacyjne, pomagam uatrakcyjniać i ożywiać zajęcia językowe. Tworzę gry językowe, w które sama chciałabym grać i uczę tak, jak sama chciałabym być uczona.

0 komentarzy

Koszyk zakupowy
Rozpocznijmy zakupy!
E-Sklep
0